|
Post by Modrick on Oct 3, 2014 8:42:27 GMT
Theionast Niziołek lekkostopy Inkwizytor Kościoła Helma Theionast to dosyć nietypowa postać. Jest niziołkiem w średnim wieku (około 50 lat), ma około 90cm wzrostu i średniej długości czarne włosy. Ubiór i zachowanie niziołka wskazują, że niewiele łączy go z rodzinnymi ziemiami jego rasy, z pewnością odbył wiele podróży w swoim życiu. Równie niestandardowym jest fakt jego przynależności nie do kultu Yondalli czy innych bóstw niziołków, ale do kościoła Helma, nieugiętego strażnika sprawiedliwości. Nosi dosyć standardowe szaty podróżnicze w szarym i brązowym kolorze, z krótką peleryną, bez widocznej ciężkiej zbroi, charakterystycznej dla kapłanów Helma. Jedynym widocznym elementem pancerza są stalowe rękawice, przyozdobione symbolem Helma - wszystkowidzącym okiem, na szyi zawieszony ma również święty symbol swojego bóstwa. Nie widać, by nosił przy sobie jakąś broń. Przedstawił się drużynie, jak i napotykanym po drodze osobom, jako Inkwizytor Kościoła Helma i że wybiera się do Topolowa by przyjrzeć się sympozjum na życzenie swoich zwierzchników z Waterdeep. Sprawia wrażenie osoby dosyć wycofanej i lakonicznej, ale nie ma oporów przed odpowiadaniem na pytania towarzyszy o swoją misję, aczkolwiek pozostawia wiele kwestii niedopowiedzianych i woli podróżować w milczeniu. Ostatnim wyróżniającym go elementem jest jego wierzchowiec, na którym przybył najpierw do Secomber, a teraz na podróżuje na nim jadąc przy eskortowanym przez grupę wozie. Wierzchowcem tym jest bowiem średniej wielkości raptor, zwany Szponem. Szpon ma nieco ponad dwa metry wzrostu i z pewnością byłby zbyt mały na wierzchowca nawet dla krasnoluda, dla niziołka jest jednak bardzo wygodnym i szybkim środkiem transportu. Czyli w skrócie:
|
|
|
Post by insanus on Oct 3, 2014 22:10:10 GMT
A oto wizualizacja mojej postaci:P :
|
|
|
Post by delor on Oct 4, 2014 10:10:28 GMT
Para orłów lądująca na Szponie, podczas pobytu inkwizytora w mieście była dość nietypowym wydarzeniem. Brak ataku ze strony raptora również normalny nie był. Sytuacja wyjaśniła się chwilę później, gdy padła nazwa "Topolowo" Jeden z ptaków zamienił się w półorka.
"Nienaturalne rzeczy się tam dziać mogą. Legen i ja musimy się tam dostać" rzekł wskazując drugiego ptaka.
Dalsze kontakty ujawniły, że jest on, bez wątpienia, praworządnym druidem. Dość tępym i mało charyzmatycznym. Połączenie brutalnej siły i sporej wiedzy może okazać się cennym sprzymierzeńcem. "A na imię mi Dery"
|
|
|
Post by insanus on Oct 4, 2014 14:52:08 GMT
Do kompanii dołącza wysoki i dość dobrze umięśniony człowiek o zielonych oczach i opadających na czoło brązowych włosach. "Matachian Erebu uważa, że towarzysze na szlaku czynią podróż bezpieczniejszą. Matachian Erebu proponuje więc swoje towarzystwo w drodze do Topolowa, gdzie sam zmierza."
Matachian jest młodym mężczyzną, ale mimo wieku widać, że już trochę przygód zdążył przeżyć. Nosi szaty w stonowanych barwach niebieskich i czerwonych, przy pasie widać miecz. Gdy czasem go wyciąga, a to do sprawdzenia ostrości czy ogólnego oporządzenia, widać, że wykonano go nei ze stali, a z jakiegoś krystzału. Przy pasie, w wygodnym miejscu, majata mu się inny krystzał, około dwudziestocentymetrowy i jasnoniebieski. Ponadto na szyi i przy pasie zawiesił szereg przeróżnych amuletów, w których rozponajecie symbole różnych bóstw, a poza nimi wisiory wykonane z różnych materiałów - metali, szlachetnych drzew, kości, kryształów różnorakiej wielkości.
Nie jest szczególnie rozmowny, zwykł mówić o sobie w trzeciej osobie. Często przygląda się rzeczom i ludziom z półuśmiechem,a w jego oczach błyskają ogniki rozbawienia. Wydaje się uważnie słuchać i obserwować, analizując nawet drobne informacje, zawsze chętnie wysłucha plotek, ciekawostek czy okruchów wiedzy. Bez wątpienia zdolnościami umysłowymi przewyższa przeciętnego człowieka, ale coś ulotnego sprawia, że sprawia wrażenie nieco obcego, w jakiś sposób nietypowego. Czasami na jego szyi i dłoniach - jeśli są odkryte - widać jakieś ciemniejsze smugi, ale to zazwyczaj dzieje się wieczorem, więc to zapewne jakiś cień rzucony - bo po chwili patrząc ponownie już ich nie widać.
Matachian nie wykazuje szczególnie silnego skrzywienia w żaden z biegunów moralności, ale zdaje się też nie być szybkim do łamania zasad.
Pytanie o to, skąd przybył zbywa zdawkowym 'z Wybrzeża', a zapytany o cel mówi tylko 'Matachiana Erebu zaintrygowało nadchodzęce wydarzenie w Topolowie, wobec tego Matachian zdecydował się spróbować zdobyć więcej wiedzy.' Na wyrażone dalsze zaintrygowanie odpowiada 'Matachian ceni wiedzę a wiedza ceni Matachiana - i mu pomaga'
|
|
|
Post by kasia on Oct 4, 2014 21:25:42 GMT
W karczmie w Secomber do powiększającej się kompanii dosiadł się wysoki, szczupły, acz umięśniony człowiek. Pomimo szarawych włosów widać było z twarzy, że dość niedawno wszedł w dorosłość. Przedstawił się jako Targ-an, znany (przynajmniej sobie) jako "śpiewający wojownik". Stwierdził, że interesuje się muzyką, zwłaszcza bitewną, i legendami o walecznych bohaterach. Na dowód tego zaśpiewał balladę, która spotkała się z aprobatą gawiedzi przy stole i kuflem piwa od barmana na zachętę. Podczas pogawędki z podróżnikami okazało się, że również zmierza do Topolowa, dokąd wysłał go kasztelan nieco oddalonego stąd grodu, u którego pracuje. Z rozmowy można było wywnioskować, że praworządność nie leży w jego charakterze, a w walce dobra ze złem nie staje po żadnej ze stron. Ponieważ w jego wspólnym pobrzmiewał obcy akcent, towarzysze spytali go o pochodzenie. Odpowiedział umiarkowanie chętnie, o plemieniu z obrzeży mroźnych pustkowi. Na sugestię, że jest barbarzyńcą, zdenerwował się na to określenie, co tylko potwierdziło przypuszczenia nowo powstałej drużyny.
|
|
|
Post by Strelan on Oct 6, 2014 16:37:52 GMT
W Topolowie, do drużyny dołączył Kcirdom Lilibo, bard/kapłan. Z jednej strony ciągnęło go do przygody, która mogłaby zainspirować go do stworzenia jednej z Wielkich Pieśni. Z drugiej strony, potrzeba niesienia ulgi w cierpieniu (a drużyna wyglądała na takich, którzy cierpieć będą i nie raz wpakują się w jakąś kabałę). Przyzwyczajony do posłuszeństwa, dobroduszny i uczynny (żeby nie rzec, naiwny), szybko zajął pozycję kucharza, medyka, barda, tragarza, pożyczkodawcy, a to wszystko tylko za "pół stawki" (cokolwiek miało to oznaczać). Szybko okazało się, że to tylko on nosi ze sobą namiot i koce (reszta drużyny nie zaprzątały tak przyziemne sprawy) garnki, patelnię, pergamin, zestaw narzędzi naprawczy, groty strzał, krzesiwo, tak samo jak i pół setki innych nieodzownych przyrządów (ostatnio nawet spostrzegliście w jego plecaku coś na kształt gołębia pocztowego, tyle tylko, że dziwnie nieruchomego, wciśniętego między kociołek, pęczek strzał i pustą fiolkę. Baliście się spytać). Jak wygląda nasz poczciwy Lilibo [kliknij, żeby powiększyć]? PS. Pawle, przynieś odpowiednią miniaturkę proszę. PPS. Co do połowy stawki, Kcirdom jako pół-bard, właśnie za bardowanie (chorały dokładniej) dostaje swoją dolę, kapłanem jest gratis, tak jak kazał mu jego cierpiący bóg, Ilmater.
|
|
|
Post by delor on Oct 7, 2014 15:51:38 GMT
Hmm.. Może nie bardować. Mamy swojego barda. I łatwiej będzie dzielić złoto dzięki temu
|
|